18 grudnia 2014

Nevado Sajama - jak (nie?) zdobywać 6-cio tysięcznik

Nevado Sajama - zerodowany stratowulkan, najwyższy szczyt Boliwii 6542 m.

Nie wszystkim z naszej ekipy udało się stanąć na jego szczycie. Nie zrobiliśmy tego również w odpowiednim stylu.

Przeczytajcie...

3 grudnia 2014

Parque Nacional Sajama - choroba wysokościowa, lamy i gejzery

Parque Nacional Sajama (czyt. Sahama), czyli najstarszy park narodowy w Boliwii (utworzony w 1939 r.). Nazwa pochodzi od najwyższej góry, która znajduje się na jego ternie - wulkanu Sajama (przypominam, czytaj sahama). Ponadto atrakcją parku są lamy, alpaki, inne wygasłe wulkany oraz gejzery i gorące źródła, w których spędziliśmy prawie cały dzień :).

Było to najpiękniejsze miejsce jakie odwiedziłem w Boliwii. Wyróżnia się ono m.in. wspaniałą dzikością krajobrazu, oraz brakiem przytłaczającej komercji, która potrafi zniszczyć nawet najwspanialsze miejsce.

Wulkan Sajama

12 listopada 2014

Salar de Uyuni - sól, sól i jeszcze trochę soli...

Salar de Uyuni - największa solniczka świata, zajmuje powierzchnię ponad 10 tys. kilometrów kwadratowych. Leży na wysokości 3653 m, jest jednym z najbardziej płaskich obszarów na Ziemi (różnica wzniesień wynosi ok 41 cm). Szacuje się, że pod skorupą soli jest ponad 50% światowych zasobów litu. 

Fakty faktami, liczby liczbami, ale udało mi się zobaczyć to niesamowite miejsce w trakcie podróży po Ameryce Południowej.

Salar 

4 listopada 2014

Atacama - Chile

W lipcu tego roku pojechałem, a właściwie to poleciałem wraz z Łukaszem i Marcinem do Chile. Tanie bilety udało się nam znaleźć dzięki stronie fly4free, a co do samych lotów i związanych z tym odlotów będzie jeszcze osobny post...

11 lipca ruszyliśmy z Calamy (północ Chile) w naszą podróż po Ameryce Południowej. 

Dolina Księżycowa - Chile

29 października 2014

Ameryka Południowa - Migawka

Szybka migawka z wyjazdu do Ameryki Południowej, na podsycenie apetytu. Wkrótce obszerna relacja i dużo więcej zdjęć.

Na pustyni Atacama, Chile

3 września 2014

Trondheim - w drodze na Lofoty

Suszące się na słońcu, wietrze i deszczu dorsze, strzeliste szczyty wyrastające wprost z oceanu, białe noce oraz surowy klimat. To są właśnie Lofoty, czyli archipelag wysp znajdujący się w północnej Norwegii. W czerwcu tego roku wraz Mariuszem korzystając z promocji kolei norweskich, tanich biletów Wizzaira oraz długiego weekendu podczas Bożego Ciała odwiedziliśmy ten piękny rejon.

1 września 2014

Król Tatr w dwóch odsłonach

Na początku kilka słów wyjaśnień...
Na blogu długo było cicho, przepraszam, moja wina nie chciało mi się pisać. Nie oznacza to jednak, że przez wakacje nic nie robiłem. A działo się, dużo, ale o tym już wkrótce :). 

Król Tatr - Gerlach, 2655 m n.p.m. najwyższy szczyt Słowacji. 

Udało mi się stanąć na jego szczycie dwa razy. Pierwszy wchodząc Żlebem Karczmarza w czerwcu (były jeszcze warunki zimowe). Drugi raz stanąłem na szczycie 29 sierpnia, tym razem osiągając go idąc piękną granią od Polskiego Grzebienia, tzw. ,,Martinówką''. 

Ale po kolei...

5 maja 2014

Norwegia, czyli pojechać na dwa tygodnie, wrócić po dwóch miesiącach.

Norwegia 2013 


Uprzedzam, że to będzie długi post...
Muzyka w tle, polecam włączyć: muzyka
Właściwa "akcja" zaczyna się po pierwszym tygodniu wycieczki.
Miłego!

3 maja 2014

Mała Fatra na majówkę

Weekend majowy, wiadomo, że grzechem byłoby siedzenie w domu. Żeby tego grzechu uniknąć wraz z Patrykiem wybrałem się na Małą Fatrę. Początkowo mieliśmy jechać w 4 osoby, jednak dzień przed wyjazdem dwie się wycofały, bo studia, bo projekty, bo cośtam, niech żałują... 

Bolidem na gaz (grande punto) zajechaliśmy to Terchovej na Słowacji. Po drodze oczywiście chciałem pojechać skrótem na Słowacji, taki skrót wyszedł, że wyjechaliśmy z powrotem w Polsce, jednak lepiej trzymać się głównych dróg, albo zainwestować w nawigację :p. Wracając do rzeczy, autko zostawione na parkingu za Terchovą, po drodze nie widzieliśmy cyganów, więc powinno tam stać bezpiecznie. Bez zbędnego ociągania wyruszyliśmy w drogę niebieskim szlakiem .
Mała Fatra jest bardzo "bogata" w skały

Rowerowe chody w stronę ciepłej wody

Co można robić przez weekend, jeśli zapowiadają ciągłe, ale niewielkie opady? Siedzieć w domu, albo jechać na rower. Wraz z Łukaszem wybraliśmy drugą opcje. Piątkowy (25 kwiecień) powrót z Krakowa do Bielska, trasą alternatywną, która miała po drodze przeprawę promową przez Wisłę. Tak się zazwyczaj kończy jazda na "kompas mentalny". W sobotę pomimo deszczu ruszyliśmy ok. 8 z Bielska w stronę Buczkowic, następnie okolicznymi wsiami starając się omijać główne drogi do Węgierskiej Górki, Milówki oraz Soblówki. Tam zdecydowaliśmy się na przejazd przez przełęcz Przysłop, bo po co jechać po asfalcie, skoro można taszczyć rower przez błoto... Ogólnie, to trasa nadaje się bardziej na MTB niż na trekkinga, ale jakoś daliśmy radę. Pogoda nie rozpieszczała, ale przynajmniej przestało padać.


Na przełęczy

25 kwietnia 2014

Chodź że na Choč

Velký Choč

Po co spać, skoro można jechać na wschód słońca? Wychodząc z takie założenia wraz z ekipą z Kóz w składzie: Mariusz (warto zerknąć na jego blog  http://ziolomariusz.blogspot.com/2014/04/velky-choc.html), Krzysiek, Ola i Aldona. Zapakowani w bolid na gaz (czytaj grande punto) ok. godziny 24 pomknęliśmy pustą szosą na południe. Po drodze zostaliśmy zatrzymani przez policję w jakiejś wsi za Żywcem, skończyło się tylko na kontroli dokumentów i miłym dialogu:
-A skąd to państwo wracacie o takiej porze? 
-My nie wracamy, my dopiero jedziemy... na wschód słońca :).
-eee...< mina policjanta - bezcenna >
Dalsza trasa minęła bez niespodziewanych przystanków, jedynie na chwilę skoczyło ciśnienie, gdy w Korbielowie na drogę wyskoczyło nam kilka saren, na szczęście udało się je wyminąć nie kończąc na pobliskim płocie lub z sarną na masce. W punkcie 0 wycieczki, czyli wsi Valaská Dubová byliśmy ok. 2:30. Szybkie przepakowanie i w drogę. 
Oczywiście, udało nam się zgubić banalnie prostą drogę, dzięki wynalazkom XXI w. ją odnaleźć, czyli Dominik bawi się z gps...

Stare Śmieci

Święta, święta i po świętach. Na szczęście udało się kilka razy wyskoczyć w góry. W piątek rano wraz z Danielem i psem Rotką pojechałem prawie do Soblówki, szybka trasa na Muńcuł i Rycerzową, niby takie nic a cieszy :). 
Mało kto wie, ze na Muńcule jest krzyż, a jest...

15 kwietnia 2014

Alpy

Alpy - skitur 31.03 - 6.04

W pewne poniedziałkowe popołudnie wspinałem się na krakowskim  Zakrzówku, gdy przyszedł do mnie sms od GOPR, że są jeszcze wolne miejsca na tury w Alpy. Dla czego by nie, myślę sobie. Szybki telefon do rodziców, następnie do Mundka (szefa szkolenia GOPR), który na początku nie był zbyt chętny, żeby mnie zabrać, ale skiturowy zjazd z Krywania zdołał go przekonać, że coś umiem w tym temacie. Pakowanie, załatwianie z nieobecnościami na studia i w niedziele wieczorem, zaraz po ślubie kuzynki i powrocie z Warszawy jadę w goprowym busie w kierunku Włoch.

26 marca 2014

Królowa Tatr

22-03-2014

3:00 nieznośna muzyka, ale trzeba wstać, ogarnąć się, zjeść coś, spakować się i wyjechać. Brzmi ładnie, ale minęło 1,5 h za nim z Łukaszem opuściliśmy Hawirę. W autko i objazdówką wokół Tatr ku ich Królowej. Przybiliśmy na miejsce w momencie kiedy słońce ukazało swoje pierwsze promienie na okolicznych szczytach, chwila ogarniania się i do góry.

Początek

26-03-2014, godzina 20:45 zdecydowałem się założyć bloga, a co mi szkodzi... Jeśli znajdę trochę czasu, to umieszczę tu relacje z moich wypadów, wycieczek, ekskapad, podróży itp. itd. Pytanie tylko, czy będzie to czytał ktoś poza mną...
Pozdro :)