13 kwietnia 2014

Ekstremalna droga krzyżowa

Ekstremalna droga krzyżowa

Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie!


11.04, piątek, szybki powrót do domu. O 15 do kościoła, następnie na 17, wybory GOPR. Wszystko w biegu, raz, dwa. Musiałem oczywiście zwinąć się przed końcem, aby się przebrać, wziąć plecak, psa i heja, na Ekstremalną Drogę Krzyżową. Tata podrzucił mnie kawałek asfaltu i rozpoczęło się gonienie czoła. W szybko zapadającym zmierzchu piąłem się na Szyndzielnię, gdzie po 40 minutach marszu udało mi się dogonić Mirka - organizatora. Następnie razem ruszyliśmy w dalszą wędrówkę. Rozważając kolejne stacje i mijając kolejnych uczestników szliśmy przez przełęcz Kowiorek, przełęcz Karkoszczonkę, Hycrę, Kotarz, Grabową, przełęcz Salmopol, Małą Malinowską Skałę, Malinowską Skałę, Małe Skrzyczne, Kopę Skrzyczeńską, Skrzyczne, Szczyrk, znów przełęcz Kowiorek, przełęcz Kołowrót i zejście do kościoła pw. św., Andrzeja Boboli w Bielsku - Białej. 45 km przez góry, nocą, w konkretnym celu i konkretnej intencji. Były chwile lepsze i gorsze, był ból stawów, kłopoty żołądkowe, zimno, ból kolan i stóp ale ogólnie to warunki były znacznie lepsze z porównaniem z zeszłorocznymi. Pies Rotka dzielnie przeszedł całą trasę, w wielu miejscach nadkładając drogi. Rano biedna psina miała problemy z zejściem ze schodów, trochę ją zajechałem :).
Większość uczestników tej najtrudniejszej w Polsce EDK, zdołało ją ukończyć, podobno ja z Mirkiem Myszką jako pierwsi (ok 6 rano, po 9 godzinach wędrówki). Zdjęć niestety nie robiłem, ale na internecie jest ich sporo, wykonanych przez innych uczestników drogi. Można również znaleźć liczne materiały prasowe czy radiowe apropos EDK.


Wspaniałe doświadczenie, polecam wszystkim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz