Ekstremalna droga krzyżowa
Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie!
Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie!
11.04, piątek, szybki powrót do
domu. O 15 do kościoła, następnie na 17, wybory GOPR. Wszystko w biegu, raz,
dwa. Musiałem oczywiście zwinąć się przed końcem, aby się przebrać, wziąć
plecak, psa i heja, na Ekstremalną Drogę Krzyżową. Tata podrzucił mnie kawałek
asfaltu i rozpoczęło się gonienie czoła. W szybko zapadającym zmierzchu piąłem
się na Szyndzielnię, gdzie po 40 minutach marszu udało mi się dogonić Mirka -
organizatora. Następnie razem ruszyliśmy w dalszą wędrówkę. Rozważając kolejne
stacje i mijając kolejnych uczestników szliśmy przez przełęcz Kowiorek,
przełęcz Karkoszczonkę, Hycrę, Kotarz, Grabową, przełęcz Salmopol, Małą Malinowską Skałę, Malinowską Skałę, Małe Skrzyczne, Kopę Skrzyczeńską,
Skrzyczne, Szczyrk, znów przełęcz Kowiorek, przełęcz Kołowrót i zejście do
kościoła pw. św., Andrzeja Boboli w Bielsku - Białej. 45 km przez góry, nocą, w
konkretnym celu i konkretnej intencji. Były chwile lepsze i gorsze, był ból
stawów, kłopoty żołądkowe, zimno, ból kolan i stóp ale ogólnie to warunki były znacznie lepsze z
porównaniem z zeszłorocznymi. Pies Rotka dzielnie przeszedł całą trasę, w wielu
miejscach nadkładając drogi. Rano biedna psina miała problemy z zejściem ze
schodów, trochę ją zajechałem :).
Większość uczestników tej najtrudniejszej
w Polsce EDK, zdołało ją ukończyć, podobno ja z Mirkiem Myszką jako pierwsi (ok
6 rano, po 9 godzinach wędrówki). Zdjęć niestety nie robiłem, ale na internecie
jest ich sporo, wykonanych przez innych uczestników drogi. Można również
znaleźć liczne materiały prasowe czy radiowe apropos EDK.
Wspaniałe doświadczenie, polecam
wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz