Weekend majowy, wiadomo, że grzechem byłoby siedzenie w domu. Żeby tego grzechu uniknąć wraz z Patrykiem wybrałem się na Małą Fatrę. Początkowo mieliśmy jechać w 4 osoby, jednak dzień przed wyjazdem dwie się wycofały, bo studia, bo projekty, bo cośtam, niech żałują...
Bolidem na gaz (grande punto) zajechaliśmy to Terchovej na Słowacji. Po drodze oczywiście chciałem pojechać skrótem na Słowacji, taki skrót wyszedł, że wyjechaliśmy z powrotem w Polsce, jednak lepiej trzymać się głównych dróg, albo zainwestować w nawigację :p. Wracając do rzeczy, autko zostawione na parkingu za Terchovą, po drodze nie widzieliśmy cyganów, więc powinno tam stać bezpiecznie. Bez zbędnego ociągania wyruszyliśmy w drogę niebieskim szlakiem .
Mała Fatra jest bardzo "bogata" w skały
Które przybierają najróżniejsze formy
Idąc sobie wśród tego przepięknego krajobrazu, zastanawialiśmy się, jak to jest, że wiele osób woli pospać do 10, posiedzieć przed komputerem, zagrać kilka rundek w LOLa itp. itd. No cóż, jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził.
Widok na jakieśtam słowackie Beskidy
Skał ci na Fatrze dostatek
Tam byliśmy, to wszystko urobiliśmy
Dominik udaje, że zna się na mapie...
Patryk na takiej wycieczce był po raz pierwszy - szacun za kondychę i za to że sam chciał iść, nie trzeba było go wyciągać :), nie marudził, tylko się cieszył, duża piona dla Patryka.
Ze wzrokiem w dal
Małe źródełko a cieszy
Tak sobie śmigaliśmy po grani, na kolejne szczyty, przez kolejne przełęcze napawając się pięknym widokiem, przystając od czasu do czasu, wcinając przygotowanego w domu indyka z ryżem, jednym słowem pełna sielanka. Ludzi na szlakach nie tak wiele,a z tych których już mijaliśmy sporo było z dużymi plecakami, zapakowanymi na kilkudniową wycieczkę.
Tam dalej to Wielka Fatra
A to widok na Chleb :)
Na szczycie Wielkiego Krywania (1709 m), najwyższy szczyt Małej Fatry
Tam też byliśmy, to też urobiliśmy
Wielka Fatra w oddali, góry dzikie gdzie wilki, niedźwiedzie a jelenie.
Wielki Rozsutec w tle
Po przejściu granią od przełęczy przysłop przez Kraviarskie, Wielki Krywań, Chleb, Hromove i Południowy Groń, namiot rozbiliśmy na Stohovej przełęczy, gdzie biwakowało już 4 Czechów. Park narodowy, a prawo zakazu rozbijania namiotów chyba martwe.
Selfie z Rozsutcem
Piękny zachód słońca
Wielki Rozsutec, na który niestety nie wchodziliśmy ze względu na zamknięty szlak od 1 marca do 15 czerwca, bo jakieśtam kwiatki i dzika przyroda i Słowacy ponoć pilnują żeby nikt nie wchodził, a jak wejdzie, to pokutne 50 euro.
Nad naszym obozowiskiem, piękne, zachodzące Słońce
Wieczorem no naszego taboru dołączyła się jeszcze piątka studentów z Krakowa, łącznie na polanie było pięć namiotów, nikt problemów nie robił :)
W nocy było dość zimno, ok 7 stopni plus silny wiatr, ale pomimo tego dało rady się elegancko przespać
Słoneczko z rana jak śmietana
W domu nie ma takich widoków przy myciu zębów...
Drugiego dnia nie urobiliśmy już tak wiele, zamknęliśmy pętlę wchodząc na Stoh (1608 m), przełęcz Medziholie, schodząc do wsi Stefanova a następnie przez Boboty do autka, uciekając przed chodzącymi tu i tam burzami.
Piękne, zielone polany, ćwierkające ptaki, malownicze krajobrazy, cud, miód i śmietanka. Jeśli wybierze się rzadziej uczęszczane szlaki to turystów bardzo niewielu, Mała Fatra jest jak najbardziej godna polecenia ;)
Ktoś zapewne zapyta, dlaczego tylko dwa dni? Majówka ma przecież cztery. To ja odpowiem: Ponieważ w niedzielę miał być Gerlach, ale nie będzie ponieważ pogoda się skiełbasiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz